Na otwarcie XX Skawińskiego Tygodnia Teatralnego i dwie premiery przygotowywane przez Teatr MASKA czekaliśmy z niecierpliwością i ogromną ciekawością. My, śledzący od środka przygotowania do spektaklu, pracę zespołu, powstające niemal na naszych oczach dekoracje i przymiarki kostiumowe. Jako pracownicy mamy to szczęście, że widzimy krok po kroku budowanie dzieła scenicznego, składające się z wielu różnorodnych elementów, wymagające godzin pracy nie tylko spędzonych nad samym tekstem, ale i na budowaniu postaci poprzez strój, makijaż, rekwizyty.
Z tych przyczyn wiedzieliśmy, że szykują nam się wielkie emocje. Już pierwszego wieczora odbyła się wyczekiwana premiera: „Wariat i Zakonnica” Stanisława Ignacego Witkiewicza. Sala wypełniona do ostatniego miejsca wstrzymała oddech. Powiedzieć, że to był prawdziwy teatr, to nic nie powiedzieć.
We wnętrzach szpitala psychiatrycznego rozgrywa się dramat dwóch osób: Wariata – Mieczysława Walpurga (w tej roli Michał Styrylski) i Siostry Anny (Beata Boroń). Oboje żyją w zamknięciu: Wariat – Poeta spętany kaftanem w zakładzie psychiatrycznym, Siostra – w zakonie, z własnej woli, ale czy nie przymuszonej? Miedzy nimi rozgrywa się dialog pełen sprzeczności, namiętności, skarg i zażaleń, filozoficznych dysput. Wariacki. Siostra poznaje Mieczysława, Poetę bliskiego jej sercu, gdy żyła życiem świeckim. Walpurg – zamknięty w celi i własnej głowie prowokuje kobietę, wzbudza niepokój swoimi wyznaniami, zaburza jej pozorny spokój ducha. Habit zakonnicy krępuje ją więzami tak samo, jak kaftan bezpieczeństwa krępuje pacjenta. Podobieństwo doświadczeń, choć wynikłych z innych przyczyn, nieuchronnie zbliża bohaterów.
Pierwszy akt to popis tego duetu aktorskiego. Absolutnie znakomita kreacja Michała Styrylskiego, łącząca szaleństwo bohatera z niezwykłą sprawnością fizyczną, konieczną w tej roli. Beata Boroń czaruje zachowawczą delikatnością połączoną z oczywistym erotyzmem postaci, który nadal nie odbiera jej niewinności. Przepiękna jest relacja między tą dwójką, wyrażona namacalnie w hipnotyzującym ruchu scenicznym.
Szpital ma jednak to do siebie, że pracują w nim lekarze. Oraz pomocnicy. W tym pielęgniarze. I inne siostry zakonne. Wszyscy oni są kontrapunktem dla głównych bohaterów. Jako zespół specjalistów biorą za punkt honoru wyleczenie Wariata z wariactwa. Metody są różne: od doraźnego kaftana „bezpieczeństwa” po freudowskie analizy i interpretacje. Pytanie: komu bardziej trzeba pomóc? Artysta to szaleniec boży, wymyka się standardowej analizie, jego świat jest jasny i oczywisty, żyje według własnych zasad. Czy społeczeństwo, grupa „specjalistów”, może zmienić taką perspektywę? Doraźnymi środkami typu lewatywa? Pigułki? Kaftan? W tym szaleństwie jest metoda. Co udowadnia finałowa rozgrywka sił społecznych z indywidualistami.
Reprezentują je: charyzmatyczna i obsesyjnie pilnująca porządku społecznego siostra Barbara (Paulina Czopek), z radością ordynujący lewatywy, krępowanie i wszelkie ograniczenia dr Burdygiel (Łukasz Pierożek), naiwny entuzjasta psychoanalizy dr Grun (Dominik Lisek), zdrowo szurnięty profesor Walldorff (Tomasz Okarmus) oraz dwaj posługacze bez głosu i rozumu (Kamil Cudejko i Jerzy Chołociński).
Finał, jak to u MASKI, jest tak absurdalny, że nie byłoby spoilerem, gdyby go opisać. Ale nie zrobimy tego. Tak samo, jak nie powiemy o aktorze-widmo, nie wymienionym w obsadzie, aby na kolejnych widzów czekała niespodzianka.
Powiemy za to o genialnej inscenizacji, nie ustępującej teatrom profesjonalnym. O kapitalnej scenografii wykonanej przez Agę Lizoń-Bober. O znakomitej charakteryzacji, kostiumach, oprawie artystycznej i „wymyśleniu” wizualnym postaci przez Martę Tyrpę. Wreszcie o świetnej reżyserii Andrzeja Morawy, która zaowocowała owacjami na stojąco i zapewniła Teatrowi MASKA kolejny hit, który mamy nadzieję, pozostanie z nami na długo.
Fotogaleria ze spektaklu „Wariat i Zakonnica” – Jarosław Karasiński
Joanna Kurpiel
(AZG)
ul. Mickiewicza 7,
32-050
Skawina,
12 276-34-64
sokol@ckis.pl