Serdecznie zapraszamy na plenerowy spektakl teatralny w wykonaniu Teatru Mumerus, którego założycielem jest Wiesław Hołdys, reżyser „Historyji barzo cudnej. Bunt upadłych aniołów”. Po raz pierwszy zaprezentujemy spektakl na małej scence usytuowanej w kawiarnianym ogródku mieszczącym się na wzgórzu z tyłu Pałacyku „Sokół”. Kameralny spektakl, w nielicznej obsadzie aktorskiej, gdzie scena wręcz wchodzi między widzów, ma stworzyć magiczny klimat bliskości, intymnej relacji między widzem a upadłymi aniołami.
Niewątpliwie będzie to uczta dla amatorów teatru, gdzie słowo, gest, mimika, uproszczone rekwizyty i dźwięki będą konkurować między sobą o skupienie i uwagę widza. Wyśmienite kreacje aktorskie przywołują na myśl obrazy sztuk Witkacego. Nie przegapcie!!! Jedyna okazja, spotkajmy się 16 września (poniedziałek) o godzinie 18.00, teatralnych wrażeń będzie aż nadto!
Wstęp na spektakl na podstawie bezpłatnych wejściówek, które już od 9 września można rezerwować telefonicznie pod numerem 12 276 34 64
lub osobiście w Pałacyku „Sokół”.
Liczba miejsc ograniczona! W przypadku deszczu spektakl zostanie przeniesiony do Pałacyku „Sokół”.
Scenariusz, reżyseria, przestrzeń: Wiesław Hołdys
Aktorzy: Ewa Breguła, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Robert Żurek oraz Agnieszka Dziedzic
Kostiumy i rekwizyty: Katarzyna Fijał
Instalacje sceniczne: Tadeusz Przybylski
Współpraca muzyczno – dźwiękowa: Michał Braszak
W spektaklu wykorzystano fragmenty następujących tekstów:
Hieronim Szarfenberg „Historyja barzo cudna o stworzeniu nieba i ziemie”,
Cyprian Bazylik „Postępek prawa czartowskiego przeciw rodzajowi ludzkiemu”,
Ianurius Sowirzalius „Sejm piekielny”.
Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego
Historyja o tym, czego w nas już nie ma
„Teatr Mumerus opowie historię o rzeczywistości, dla nas współczesnych, tak odległej i obcej. Kto dzisiaj zastanawia się nad sejmem piekielnym, czartami i pochodzeniem dobra i zła? Odsetek pasjonatów tej dziedziny jest niewielki w porównaniu do wcześniejszych pokoleń, które całym sercem wierzyły w gusła, czary i opowieści o diabelskich duchach, pragnących sprowadzić człowieka na złą drogę. Przez wieki historie te pobudzały wyobraźnię, ostrzegały przed występkiem. Teraz ich nie ma. Co się z nami stało?”…
Premiera wersji plenerowej spektaklu odbyła się 28 lipca 2018 w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. W przewiązce architektonicznej, łączącej dziedziniec muzeum z jego ogrodem – w tak małej przestrzeni, że mimowiednie wytwarzało się uczucie wspólnoty i współuczestnictwa. Pojawił się klimat intymności, ciszy oraz oczekiwania na to, co się zaraz miało wydarzyć. Nie każdy z widzów był w stanie tę ciszę wytrzymać. Pojawiły się szepty, rozmowy o niczym…
W „Historyji barzo cudnej…” pokażą się cztery diabły – główni bohaterowie przedstawienia, a wśród nich ich lider – Lucyfer (Jana Mancewicz). Czarty, oprócz nieustannych zabaw i namawiania ludzi do złego, rozpamiętują moment swojego upadku, tęskniąc jednocześnie do Boga, który ich stworzył. Diabły odczuwają zarówno potrzebę czynienia złego, jak i pragnienie, żeby być kimś innym. Stąd czasem niektóre (przede wszystkim Latawiec) namawiają do rozmów z Bogiem, który jako jedyny może odmienić ich los (Ewa Breguła wyraża tę tęsknotę przepięknymi zaśpiewami i zawodzeniami w kierunku Stwórcy).
Aktorzy posługują się językiem staropolskim, który jest bardzo urokliwy i melodyjny. Wydawać by się mogło, że taki język będzie archaiczny, niezrozumiały dla publiczności. Jednak Teatr Mumerus ma doświadczenie w adaptacji scenicznej tekstów, które wydają się niesceniczne.
W spektaklu Wiesław Hołdys (reżyser i założyciel Teatru) odwołuje się do fragmentów trzech tekstów z XVI i XVII – wiecznej literatury plebejskiej (tj. „Historyja barzo cudna o stworzeniu nieba i ziemie” Hieronima Szarfenberga, „Postępek prawa czartowskiego przeciw rodzajowi ludzkiemu” Cypriana Bazylika i „Sejm piekielny” Ianariusa Sowirzaliusa). Traktują one o historii Adama i Ewy po wygnaniu z raju oraz o niecnych działaniach diabłów względem ludzi.
Ciasna przestrzeń, w której odbywa się spektakl, idealnie komponuje się z ideą tych tekstów. Jeśli aura nam na to pozwoli – ogródek Kawiarni Sokół będzie symbolizował materialny świat człowieka, drzwi do wnętrza będą łącznikiem do świata duchowego. Przedstawienie odbywa się na styku tych dwóch miejsc i je przenika. Podobnie jest z czartami, które też funkcjonują na granicy dwóch sfer: tego, co boskie i tego, co ludzkie.
Istotnymi elementami „Historyi barzo cudnej” są również scenografia i kostiumy. Centralnym punktem tego przedstawienia jest niewielkich rozmiarów drewniana szatnia z metalowymi numerkami, w której aktorzy (przede wszystkim Anna Lenczewska i Robert Żurek) wchodzą w skórę ludzi i nakłaniają ich do złego. Wszyscy aktorzy są ubrani na czarno, spod ich ubrań wychodzą drewniane wieszaki. Niektóre diabły mają ich po kilka (w rękawach, za kołnierzem). Wieszaki te są zawieszane w szatni wtedy, gdy czarty chcą zmusić konkretnego człowieka do grzechu.
Jedne z najlepszych scen to te wykonywane przez Annę Lenczewską, kiedy to rytmicznie, jak gdyby była wieszczką, opowiada historie biblijne, na przykład jak Ewa była kuszona przez diabły po urodzeniu Kaina lub kiedy to finalnie Kain zabił Abla. Jej głosowi towarzyszy dźwięk maszyny do pisania, który sprawia, że jej sposób mówienia jest jeszcze bardziej melodyjny i wyrazisty.
Wiesław Hołdys stworzył spektakl o świecie, na który nie zwracamy na co dzień uwagi. Przedstawił świat magiczny, który po prostu należy zobaczyć.
źródło:
Monika Morusiewicz
Dziennik Teatralny
http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/historyja-o-tym-czego-w-nas-juz-nie-ma.html
Wiesław Hołdys – pochodzi z Cieszyna, gdzie jako dziecko występował w teatrze lalek „Skrzatki Cieszyńskie”. Absolwent teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim (1984) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie (1988). W trakcie studiów działał w studenckim ruchu teatralnym, gdzie zrealizował między innymi spektakle „Trzema krzyżykami” wg Helmuta Kajzara (Teatr tarcie, 1979) oraz „Moskwa – Pietuszki” wg Wieniedikta Jerofiejewa (Teatr pham, 1984). Był także asystentem Rudolfa Zioło przy jego realizacji „Onych” Witkacego na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (1985). W teatrze instytucjonalnym zadebiutował 6 lutego 1988, reżyserią „Pluskwy” Włodzimierza Majakowskiego na deskach Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. W swojej karierze zrealizował blisko sześćdziesiąt przedstawień, głównie w oparciu o własne autorskie scenariusze. Zrealizował również spektakl dla Teatru TV („Pan Huczek” z Jerzym Trelą w roli tytułowej). Był etatowym reżyserem Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie (1995-2000; w latach 1990-1992 także dyrektorem naczelnym i artystycznym) oraz Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu (2001-2002). Dwukrotny stypendysta Ministerstwa Kultury. W latach 2001-2005 był członkiem Komitetu Zarządzającego projektu teatralnego Unii Europejskiej pod nazwą „The Magic – Net”. Pełni również funkcję sekretarza zarządu Stowarzyszenia Teatrów Nieinstytucjonalnych STeN w Krakowie.
Jego spektakle prezentowane były na wielu festiwalach teatralnych w kraju i za granicą (Austria, Czechy, Dania, Francja, Litwa, Niemcy, Portugalia, Rosja, Ukraina, Węgry).
Od roku 1999 jego działalność koncentruje się głównie na Stowarzyszeniu Teatr Mumerus, którego jest założycielem, prezesem i reżyserem wszystkich działań. Poza reżyserią spektakli prowadzi także warsztaty teatralne, przeważnie międzynarodowe, zakończone prezentacją powstałego w ich wyniku spektaklu.
źródło: http://www.mumerus.net/index.php?action=zespol
Ja to po prostu lubię robić
Rozmowa z Wiesławem Hołdysem przeprowadzona przez Monikę Morusiewicz z Dziennika Teatralnego
Przez bramę zazwyczaj przechodzimy i nie zatrzymujemy się. Pomyślałem: „Co by było, gdybyśmy zatrzymali się w bramie? Co by było, gdyby świat: Niebo, Piekło, Ziemię zbudować na małej przestrzeni w bramie, gdzie zwykle ludzie się mijają?”.
Monika Morusiewicz: W przyszłym roku Teatr Mumerus obchodzi 20-lecie pracy artystycznej. Dzisiejszy spektakl jest początkiem podsumowań?
Wiesław Hołdys: Niczego nie będę podsumowywał, dlatego że wolę patrzeć w przyszłość, a ostatecznego podsumowania i tak dokona los. Ale rzeczywiście Teatr Mumerus działa od blisko dwudziestu lat, a ja jako reżyser pracuję zawodowo od 30 lat. Natomiast temat dzisiejszego spektaklu chodził mi po głowie już od ponad 20 lat. Zresztą jestem pasjonatem literatury staropolskiej. Bardzo lubię ją czytać, ma olbrzymi urok.
Ma urok w języku czy w czymś innym?
W wielu rzeczach. W języku, który ma urok czegoś bardzo prostego – czegoś, co właśnie się stwarza. W początkowym okresie jego rozwoju nie ma w nim na przykład zbyt wielu zapożyczeń z innych języków (makaronizmy pojawiły się później), które tak jak współczesne anglicyzmy używane w nadmiarze psują polszczyznę. Szczególnie lubię literaturę nurtu plebejskiego, na przykład sowizdrzalską. Ta literatura musiała nazywać rzeczy wprost po imieniu, nazywać rzeczy dobitnie i często dosadnie, tak jak w tym dwuwierszu o babach: „O gomółkę serwatczaną jedna drugiej łaje / Czasem ich siedm załeb idą o mizerne jaje”.
Staropolski język może pobudzić wyobraźnię?
Zdecydowanie tak. Czytam na głos, słucham i domyślam się przeróżnych znaczeń.
Wydawać by się mogło, że teksty staropolskie to teksty nieliterackie, niezrozumiałe, a jednak Pan wyciąga z nich pewną esencję.
Tak, te teksty mają nie tylko wartość semantyczną, znaczeniową, ale mają też wartość na przykład muzyczną. Pięknie brzmią, te słowa są bardzo dźwięczne.
Słychać to było w spektaklu. Idealnie wykorzystał też Pan w nim przestrzeń.
Z Muzeum Archeologicznym współpracujemy od lat, wykorzystując do naszych działań różne tutejsze przestrzenie. Tym razem pierwszy raz zagraliśmy w bramie. To jest takie miejsce przejściowe, tak jak Ziemia w adaptowanych do spektaklu tekstach apokryfów. Przez bramę zazwyczaj przechodzimy i nie zatrzymujemy się. Pomyślałem: „Co by było, gdybyśmy zatrzymali się w bramie? Co by było, gdyby świat: Niebo, Piekło, Ziemię zbudować na małej przestrzeni w bramie, gdzie zwykle ludzie się mijają?”.
W tej bramie publiczność siedzi bardzo blisko siebie. Nie każdy wytrzymuje próbę ciszy.
Ta przestrzeń mówi. Bywa nieobliczalna. Nie wiemy, czy z zewnątrz nie usłyszymy głośniej muzyki albo innych dźwięków. Od czasu do czasu odzywają się wawelskie dzwony. Słychać dzieci bawiące się na położonym nieopodal placu zabaw. Aktorzy muszą być bardzo czujni na to, co się dzieje wokół nich. Staramy się, żeby widz miał wrażenie, że nasz spektakl jest rodzajem wyspy w otaczającej nas rzeczywistości.
Wiele było prób, żeby poczuć tę otaczającą przestrzeń?
Ponad 40. Nad spektaklem pracowaliśmy około 2 miesięcy, co jak na Teatr Mumerus jest tempem ekspresowym.
Planuje Pan kolejne spektakle?
„Historyja barzo cudna” będzie miała dwa wcielenia, ponieważ najprawdopodobniej w listopadzie odbędzie się premiera drugiej wersji w Teatrze Zależnym. W październiku będzie nowa premiera: „Zmora”, przedstawienia oparte na trzech rozdziałach „Braci Karamazow” Dostojewskiego. Z tych trzech rozdziałów centralnym, najważniejszym jest rozmowa z tytułową zmorą czyli diabłem.
Jest to kontynuacja dzisiejszego spektaklu?
Te historie zazębiają się. Dwójka aktorów grających dzisiaj wystąpi też w „Zmorze”. To też jest taki temat, który od lat chodził mi po głowie.
Długo zajmuje Panu wymyślanie koncepcji spektaklu?
Ostatnie przedstawienia są realizacjami, o których myślałem latami. Jak długo piszę scenariusz (który zresztą wielokrotnie zmienia się w trakcie realizacji przedstawienia)? Różnie, na przykład scenariusz do dzisiejszego spektaklu pisałem blisko pół roku. Musiałem wyciągnąć esencję z adaptowanych tekstów literackich. Scenariusz, a w konsekwencji przedstawienie nie może być przegadane. Czasami z akapitu należy wybrać jedno lub dwa zdania. Jest to pracochłonne. Ale ja to po prostu lubię robić.
Monika Morusiewicz
Dziennik Teatralny
na podstawie http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/ja-to-po-prostu-lubie-robic.html
zebrała: Marta Tyrpa
(JK)
ul. Mickiewicza 7,
32-050
Skawina,
12 276-34-64
sokol@ckis.pl